Makarony często goszczą na moim stole. Uważam je za jeden z najgenialniejszych kulinarnych wynalazków i wprost uwielbiam za prostotę, niezliczoną ilość możliwości ich podania i mnogość rozmiarów, kształtów i kolorów. Nie nudzą mi się, oj nie. Oprócz tych, które stworzone zostały do gotowania, są jeszcze takie typy makaronów, które istnieją po to, by je zapiekać. Jednym z nich są cannelloni.
Cannelloni to długie rurki o średnicy ok 2-3 cm, które nadziewa się dowolnym farszem, układa w naczyniu żaroodpornym i wstawia do pieca. Podobnie jak lasagne, jeśli farsz jest dostatecznie wilgotny, nie trzeba ich nawet wstępnie obgotowywać, by zmiękły – po wyjęciu z piekarnika będą rozkosznie rozpływały się w ustach.
Do makaronowych zapiekanek niezwykle smacznie sprawdza się sos beszamelowy, który choć do dietetycznych nie należy, to jego kremowa konsystencja i delikatny smak są doskonałym uzupełnieniem dania.
Farsz, którym nadziałam swoje cannelloni, jest delikatny, niezbyt przytłaczający, a jednocześnie pełen aromatów i smaków. Pomidory i tuńczyk to dobrany duet, który z pewnością posmakuje także tym, którzy nie są wielkimi fanami ryb.
Chociaż zapiekane makarony wymagają od nas nieco więcej czasu i pracy, to efekt końcowy jest zdecydowanie wart naszego poświęcenia. Zwłaszcza, że nie mówimy tu wcale o godzinach spędzonych nad wrzącymi garami, a jedynie o dwóch kwadransach zamiast jednego. A zatem do dzieła!
Cannelloni z tuńczykiem i pomidorami
dla 3-4 głodnych osób
- ok. 12 rurek cannelloni
- ok. 100-150 gramów startego żółtego sera
- 1 puszka tuńczyka w wodzie
- 1 puszka pomidorów
- 1 średnia cebula
- 3-4 ząbki czosnku
- garść czarnych oliwek
- oliwa z oliwek
- oregano, rozmaryn, bazylia
- sól, pieprz, słodka i ostra papryka
- opcjonalnie odrobina chili w płatkach lub pieprzu kajeńskiego
Sos beszamelowy
- 2 łyżki masła
- 1 łyżka mąki
- 1 szklanka mleka
- gałka muszkatołowa
- sól, biały pieprz
Rozgrzej oliwę na patelni i podsmaż drobno posiekaną cebulę i czosnek. Gdy się zeszkli, dodaj odsączonego z zalewy tuńczyka, pomidory z puszki, pokrojone w kosteczkę oliwki, po solidnej szczypcie suszonego oregano i rozmarynu, a także słodkiej i ostrej papryki, a jeśli masz ochotę na odrobinę ostrości dodaj odrobinę chili lub pieprzu kajeńskiego.
Zmniejsz ogień pod patelnią i mieszając od czasu do czasu, gotuj przez około 10 minut, aż zioła i przyprawy oddadzą swoje smaki. Po tym czasie zdejmij patelnię z ognia i pozwól, by farsz nieco wystygł i nie parzył w palce podczas napełnienia rurek cannelloni.
Możesz próbować nadziewać rurki łyżeczką, jeśli nie lubisz się pobrudzić w kuchni, to jednak będzie dużo bardziej czasochłonne. Dla niecierpliwych i takich, którzy nie mają nic przeciwko używaniu w kuchni rąk, polecam jednak napełniać rurki palcami. Farsz powinien dokładnie wypełniać każdą rurkę. Napełnione układaj ściśle jedna obok drugiej w naczyniu żaroodpornym.
Pora na sos beszamelowy, który wbrew obiegowej opinii wcale nie jest trudny w przygotowaniu.
W rondelku na średnim ogniu rozgrzej masło. Dodaj do niego mąkę i cały czas mieszając podsmażaj, aż mąka zacznie się złocić. Następnie dodaj mleko, szczyptę gałki muszkatołowej, lekko posól i popierz. Mieszaj energicznie, pozbywając się wszystkich grudek, gdy sos zacznie wyraźnie gęstnieć, zdejmij rondelek z ognia. Powinien mieć konsystencję gęstej śmietany. Stygnąc sos będzie gęstniał coraz bardziej, dlatego ważne jest, by przygotować go na krótko przed użyciem, co w tym przypadku oznacza – przed wstawieniem potrawy do piekarnika.
Posmaruj beszamelem rurki ułożone w naczyniu tak, by sos dokładnie je oblepił. Następnie posyp wszystko startym serem i wstaw do nagrzanego piekarnika na ok. 25-35 minut. Wyciągnij cannelloni, gdy ser na wierzchu zacznie się rumienić.
Podawaj gorące. Smacznego!
Taki sos pomidorowo- tuńczykowy podaję także zwyczajnie, z makaronem gotowanymi w wodzie. To lżejsza alternatywa sosu z mielonym mięsem, a równie pyszna.
Kiedyś przygotowywałam sos beszamelowy bez masła, prażąc mąkę (także kukurydzianą) na suchej patelni. Taka forma oczywiście będzie miała o wiele mniej kalorii i jest świetną alternatywą dla przebywających na diecie. Jeśli jednak nie musimy aż tak ściśle liczyć kalorii, nie oszukujmy swojego podniebienia… 🙂 Lepiej nałożyć sobie po prostu o jedną smakowitą rurkę mniej.