Wielką radość sprawia mi dzień rozpoczęty świeżym, chrupiącym pieczywem z prawdziwym masłem, dobrą szynką lub ulubionym serem. Niby zwykła kanapka, a potrafi przenieść mnie na chwilę w stan błogości, gdy smakuję ulubione składniki. Nie wydziwiam przy tym – w sieci można znaleźć pomysły na dziesiątki tysięcy kanapek, o jakich nawet nam się nie śniło. Większość z nich pewnie jest wspaniała, ja jednak cenię sobie tę odrobinę zwyczajności dnia codziennego.
Nie jadam pieczywa codziennie, chociaż mogłabym jeść je bez końca. Po prostu je uwielbiam. Świeże, ciepłe jeszcze bułki, żytni chleb, ciabatty i bagietki – wszystkie wręcz ubóstwiam. Lubię tak po prostu kawałek świeżego, pachnącego chleba posmarować masłem i oprószyć solą. Wiosną kocham kanapki z rzodkiewką lub zielonym ogórkiem – pyszne, świeże, chrupiące – nic więcej, tylko pieczywo z masłem i plasterki rzodkiewki lub ogórka ze szczyptą soli. To dopiero wyczyn kulinarny! 🙂
Kanapki to wbrew pozorom wyższa szkoła jazdy z wielkim polem do popisu – potrafią być prawdziwymi kulinarnymi majstersztykami. Chociaż zdarza mi się też sięgnąć po nieco nietypowe składnik, to chyba najbardziej lubię te proste, swojskie kanapki.
Ze śniadaniem nie ma się co spieszyć, więc zaparzam rano kawę i wstawiam do ugotowania na twardo jajka. W międzyczasie przygotowuję prosty sos chrzanowy – po dwie łyżki majonezu, jogurtu lub śmietany mieszam z 2-3 łyżkami tartego chrzanu. Lekko solę i pieprzę do smaku. Sięgam po świeże pszenne bułki, rozkrawam na pół i smaruję masłem. Ugotowane jajka obieram i kroję na plasterki. Na połowach posmarowanych masłem bułek układam po 2-3 plasterki ulubionej szynki lub dobrej jakości polędwicy sopockiej. Do tego kilka plasterków jajka i kiszonego ogórka oraz sos chrzanowy do smaku. I gotowe.
Zwracaj uwagę jakie wędliny kupujesz. Uważnie czytaj skład tych paczkowanych. Jeśli kupujesz na wagę w markecie, spytaj ekspedientki o producenta i informację o składzie – sklep ma obowiązek udzielić ci jej, jeśli poprosisz. Nie daj się zwieść apetycznie wyglądającym polędwicom i szynkom w atrakcyjnych cenach, wiele z nich oscyluje gdzieś w okolicy 70-80% zawartości mięsa, a reszta to wypełniacze roślinne, woda i chemia. Jak można nazwać szynką produkt, który ma tak mało mięsa? Moim zdaniem lepiej kupić i zjeść mniej, a za to dobrej jakości, niż więcej byle czego.
Istnieje wciąż głębokie przekonanie, że margaryna z jakichś przyczyn bywa zdrowsza od masła. Cóż, jedno i drugie jedzone w dużych ilościach może być niezdrowe, jednak pamiętaj, że margaryna to utwardzone tłuszcze roślinne – zapychacze naszych żył, jedna z większych trucizn, jakie sami sobie fundujemy pod pozorem zdrowszego odżywiania. Ponadto zniechęcać powinna długa lista składników.
Jeśli sięgasz po chrzan w słoiczku, sprawdź ile jest chrzanu w chrzanie. Oczywiście im więcej, tym lepiej!