Od kilku tygodni moja wyobraźnia mieszka we Fjällbace – maleńkiej, liczącej niespełna tysiąc mieszkańców szwedzkiej, nadmorskiej miejscowości, w której toczą się historie opisane w kryminałach Camilli Läckberg. Poza uczestniczeniem w mozolnych, zaskakujących dochodzeniach policyjnych, rozwikływaniem zagadek z przeszłości i łapaniem morderców, bohaterowie szwedzkiej pisarki wypijają na kartach powieści hektolitry kawy i zajadają się cynamonowymi bułeczkami. Wsiąkłszy w klimat książek, nad którymi spędziłam wiele wieczorów tegorocznej zimy, trudno było nie zapragnąć poczuć maślanego aromatu takich bułeczek we własnym domu.
Książki od zawsze są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Czytam wszystko, co wydaje mi się interesujące i uważam to, obok gotowania i jedzenia, za jedną z największych przyjemności życia. Słowa, podobnie jak smaki, zabierają nas w podróż do innych światów, dają niezliczone możliwości odkrywania życia. Chociaż nie koncentruje się na tematach kulinarnych, zawsze mimowolnie zwracam uwagę na to, co jedzą bohaterowie i w jaki sposób koreluje to z ich charakterem, z nakreśloną przez pisarza osobowością, niezależnie od tego czy czytam kryminał, powieść historyczną czy fantasy.
Choć wspomniana Camilla Läckberg jest autorką kryminałów pełnych makabrycznych wręcz zbrodni, to jednocześnie pokazuje w swoich książkach ciepłą gościnność szwedzkiej prowincji, pachnącą kawą i domowymi łakociami, a fragmenty opisujące gotowanie i jedzenie zawsze działają kojąco, kontrastując w wartką akcją wątków pierwszoplanowych.
I chociaż moja przygoda z Fjällbacką, którą bardzo chciałabym zobaczyć kiedyś na żywo, chwilowo się skończyła, bo pochłonęłam w zastraszającym tempie wszystkie dotychczas wydane tomy sagi, to poza wspomnieniem dobrze spędzonego czasu, wpisuję na stałe w swój prywatny przepiśnik szwedzkie bułeczki cynamonowe – puszyste ślimaczki obłędnie pachnące cynamonem, najsmaczniejsze z kubkiem kawy lub kakao.
Kanelbullar – szwedzkie bułeczki cynamonowe
- 450 g mąki pszennej
- 20 g świeżych drożdży
- 150 ml mleka
- 120 g masła
- 2 jajka
- 4 łyżki cukru
- łyżka cynamonu
- szczypta soli
- 2 łyżki ciepłej wody
- jajko lub mleko do posmarowania bułeczek
Przygotuj drożdżowy zaczyn – wymieszaj drożdże z wodą i odstaw na 10-15 minut w ciepłe miejsce, aby ruszyły.
Do dużej miski wsyp mąkę, na środek wlej zaczyn, zacznij wyrabiać i stopniowo dodawaj połowę masła (powinno być miękkie, w temperaturze pokojowej), mleko, jajka, 2 łyżki cukru i sól. Wyrabiaj kilka minut, aż ciasto będzie gładkie i sprężyste, nie powinno mocno kleić się do rąk – w razie potrzeby podsyp odrobiną mąki. Wyrobione ciasto uformuj w kulę, włóż do miski, przykryj folią i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.
Pod koniec wyrastania roztop drugą połowę masła i ostudź. Dodaj pozostałe 2 łyżki cukru i cynamon, wymieszaj.
Wyrośnięte ciasto podziel na 3-4 części. Każdą z nich rozwałkuj na prostokąt na grubość ok. 1 cm, tak by jeden bok był przynajmniej 2 razy dłuższy od krótszego. Ciasto posmaruj masłem z cukrem i cynamonem, zostawiając niewielki margines, a następnie zwiń w roladę wzdłuż dłuższego boku. Ostrym nożem pokrój roladę na plastry o grubości ok. 2-3 cm i układaj na wyłożonej papierem do pieczenia blasze – zostaw między nimi nieco miejsca, bo znacznie urosną podczas pieczenia
Rozgrzej piekarnik do 200 st. C, w czasie nagrzewania bułeczki zostaw w ciepłym miejscu na ok. 20-30 minut, aby się napuszyły. Przed wstawieniem posmaruj je z wierzchu roztrzepanym jakiem lub mlekiem i posyp z wierzchu dodatkową porcją cukru.
Piecz ok. 12-15 minut, aż pięknie się zezłocą. Najlepiej smakują jeszcze lekko ciepłe.