Codzienne śniadania to moja słaba strona. Wiem, że powinnam traktować je poważnie, powszechnie wiadomo, jak ważne są śniadania i jak wiele zalet płynie ze zdrowego nawyku zaczynania od nich dnia. Moja wola okazuje się niezbyt silna w tej kwestii i konsekwentnie od lat to nie ono zaprząta mi głowę o poranku. Nie jem więc w domu, niestety, lecz dopiero w pracy, przy biurku, robiąc przegląd skrzynki odbiorczej mojego korporacyjnego maila. Cóż, wszyscy mamy na sumieniu jakieś grzeszki, nieprawdaż?
Odkąd pokochałam pieczenie chleba, często jem kanapki. Uwielbiam smak żytniego chleba na zakwasie i z lubością oddaję się kanapkowej konsumpcji, nie czyniąc sobie większych wyrzutów sumienia. Mój ulubiony chleb codzienny nie tylko pierwszorzędnie smakuje, ale też syci na dłużej i wiem, że nie faszeruję się zbędną chemią.
Jednak dość o chlebie, bo mimo całego swojego uroku i mojego umiłowania do domowego pieczenia, to nie on jest dzisiaj bohaterem numer jeden.
Śniadanie może przybrać różnorakie formy i nie musi być codziennie takie samo. Nie musi być też typowe: nie samą kanapką z suchą krakowską i pomidorem czy owsianką człowiek żyje. Można improwizować i eksperymentować, szukając swoich ulubionych smaków. Kto sądzi, że kasza nadaje się tylko jako dodatek do obiadu, powinien sobie ją przygotować na śniadanie. Nie chodzi mi bynajmniej o kaszę z gulaszem czy pieczarkowym sosem i sztuką mięsa.
Na śniadanie jadam kaszę z owocami – uwielbiam to połączenie, odkąd go spróbowałam. Dzięki niemu pokochałam też pęczak – grubą jęczmienną kaszę, która jest ni mniej, ni więcej jak oczyszczonym z łusek ziarnem jęczmienia. (Co ciekawe nie przepadam za drobną kaszą jęczmienną perłową.)
Po takim śniadaniu na długo zapewniam sobie uczucie błogiej sytości i nie odczuwam chęci, by przekąsić to i owo, nim przyjdzie pora na lunch czy obiad. Ta wersja kaszy z owocami to moje kuchenne powitanie jesieni – sprężyste ziarenka pęczaku z towarzystwie jabłek uprażonych z pomarańczą i suszoną żurawiną. Słodkie, lekko cierpkie, kwaskowe – zupełnie jak wczesnojesienne, wrześniowe dni.
Kasza pęczak z jabłkiem, pomarańczą i żurawiną na ciepło
na dwie porcje
- filiżanka kaszy pęczak
- 2-3 jabłka
- 1 pomarańcza
- garść suszonej żurawiny
- 2-3 łyżki miodu
- porządna szczypta cynamonu i imbiru
- 1 łyżka masła
- łyżka cukru
- 2-4 łyżki gęstego jogurtu naturalnego lub serka wiejskiego
Kaszę ugotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu – zwykle są to 2 porcje wody na 1 porcję kaszy – we wrzątku z odrobiną soli.
Jabłka obierz, wytnij gniazda nasiennie i pokrój w kostkę, zasyp odrobiną cukru. Pomarańcze warto wyfiletować – możesz wcześniej porozdzielać obrany owoc na cząstki, poodcinać błony tuż przy brzegu ich węższej cząstki i delikatnie zdjąć palcami resztę, by wydobyć samo soczyste wnętrze pomarańczy, a jeśli masz większą wprawę cienkim, ostrym nożem wycinaj fileciki z obranego owocu w sposób pokazany tutaj.
W niedużym rondelku lub na małej patelni rozgrzej łyżkę masła i wrzuć jabłka, aby zaczęły się prażyć. Kiedy już lekko puszczą sok i zaczną mięknąć, dodaj żurawinę, kawałeczki pomarańczy, miód, porządną szczyptę cynamonu i nieco mniejszą mielonego imbiru. Wymieszaj i duś jeszcze przez chwilę na niewielkim ogniu, aż owoce będą miękkie.
Ciepłą jeszcze kaszę z gorącymi, cudownie pachnącymi owocami, podawaj z odrobiną gęstego jogurtu naturalnego, oprószone cynamonem, w razie potrzeby dosłódź miodem.
Spróbuj także kaszy ze duszonymi na maśle śliwkami lub z kawałkami pomarańczy i świeżych fig.
Jeśli chcesz uzyskać mocniejszy, korzenny aromat, dodaj do prużących się jabłek 1-2 goździki.
Taki posiłek możesz spokojnie zapakować sobie do pracy lub dzieciom do szkoły, doskonale smakuje również na zimo i niekoniecznie wyłącznie na śniadanie.
Jogurt możesz zastąpić granulowanym serkiem wiejskim, a kaszę pęczak na przykład kaszą jaglaną.