Są takie dni, w które zwyczajnie nie mam czasu na gotowanie, lodówka świeci pustkami albo, co jest znacznie gorszą opcją, nie mam zielonego pojęcia, co chciałabym zjeść. W takie dni okazuje się, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Niezależnie, która z powyższych sytuacji jest Ci bliższa, zrób sobie makaron z sosem carbonara.
Powodów, dla których warto znam przynajmniej kilka: po pierwsze przygotowanie carbonary trwa krócej, niż ugotowanie makaronu. Po drugie prawie na pewno masz w lodówce wszystkie składniki. A po trzecie, cóż… to po prostu pyszna klasyka!
A propos klasyki. O makaronie z sosem carbonara mówi się jako o klasycznym, tradycyjnym daniu kuchni włoskiej, nie każdy jednak wie, że tradycja tego sosu jest raczej… krótka. Przyjmuje się, że przepis ten pochodzi z czasów II wojny światowej – Włosi odbierali od wojsk USA racje żywnościowe, wśród których znajdowały się… jajka i boczek.
Ta opowieść tłumaczy dlaczego w klasycznej książce kucharskiej Ady Boni z 1927 roku, La cucina Romana, przepisu na tę pastę nie ma. Pojawia się natomiast po raz pierwszy w wydanej w 1954 roku w Wielkiej Brytanii książce Italian Food, autorstwa Elizabeth David.
Warto także wspomnieć, że Włosi przygotowują carboranę bez śmietany, która jest bardzo popularnym składnikiem w wielu wariacjach tego przepisu. Ja również postanowiłam ją tak przygotować, ponieważ szczerze mówiąc nie jestem wielką fanką białych, śmietanowych sosów.
Pasta alla carbonara
Poniższe proporcje wystarczą dla jednej, głodnej osoby
- ok. 80-100 g makaronu
- 50 g cienko pokrojonego wędzonego boczku lub włoskiej pancetty
- świeże jajo, najlepiej od szczęśliwej kury
- 2 łyżki startego sera pecorino lub parmezanu
- łyżkę posiekanej drobno natki pietruszki
- ząbek czosnku
- sól, świeżo mielony czarny pieprz
- oliwę
Jajko sparz wrzątkiem i wbij do miseczki, rozkłóć dokładnie, dodaj nieco soli i pieprzu, natkę pietruszki, łyżkę startego sera i wymieszaj.
Makaron ugotuj według przepisu na opakowaniu w dużej ilości posolonego wrzątku. Odcedź, wrzuć z powrotem do garnka i przykryj.
Rozgrzej na patelni nieco oliwy i wrzuć na nią boczek, podsmażaj 2 minuty, dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek. Boczek powinien jedynie delikatnie się zrumienić. Przyszła pora na makaron – dodaj go na patelnię i wciąż podsmażając na małym ogniu delikatnie wymieszaj, wyłącz kuchenkę, a następnie polej zawartość patelni masą jajeczną i znów wymieszaj.
Sos powinien pokryć dokładnie makaron. Jajko ma się tylko lekko ściąć od ciepłego makaronu i nabrać kremowej konsystencji. Wyłóż danie na talerze, posyp pozostałym serem i jeśli lubisz, dopraw jeszcze trochę pieprzem. Podawaj od razu.
Użyłam świeżego makaronu, który gotuje się zaledwie 3-4 minuty, niemal dokładnie tyle, ile zajęło mi przygotowanie sosu.
Jeśli nie masz boczku albo wolisz mniej kaloryczną wersję, możesz użyć szynki.